Słowo Księdza Proboszcza w tymczasowej kaplicy
czwartek 30.10.2014
Wielu wiernych zatroskanych o stan naszej katedry pyta o miejsce sprawowania kultu po wczorajszych wydarzeniach. Wśród nich są także dzieci, które zadają pytania: „gdzie teraz będziemy się modlić? gdzie będziemy śpiewać?”.
Tymczasem już od wczorajszego poranka msze odbywają się w Domu Katolickim, gdzie scena stała się tymczasowym prezbiterium. Ołtarzem stał się duży stół, tabernakulum – solidny sejf, a prowizoryczną zakrystią zaplecze. Ale Pan Jezus w sejfie prawdziwy. No i prawdziwe są jeszcze wyniesione z kościoła krzyż procesyjny i ikona Matki Bożej Nieustającej Pomocy.
Prawdziwy jest także żywy Kościół, wspólnota wiernych gromadzących się na liturgii. Podczas tej wczorajszej ksiądz proboszcz Jan Gaik zawierzył parafię i jej wszystkie sprawy Najświętszej Maryi Pannie:
„Moi drodzy, w każdą środę przynosimy nasze intencje. Modlimy się przez wstawiennictwo Matki Bożej Nieustającej Pomocy. W intencjach bardzo radosnych, dziękczynnych, kiedy obchodzimy rocznicę urodzin, rocznicę ślubów, kiedy ktoś powrócił do zdrowia. Ale przynosimy także intencje smutne: kiedy ktoś choruje, kiedy ktoś odchodzi na zawsze, kiedy mamy jakieś problemy ze sobą albo z naszymi bliskimi czy przyjaciółmi. Te intencje nas bolą, smucą. (…) Dzisiaj przynosimy także smutną intencję naszej świątyni, która dziś po północy zaczęła płonąć. Pożarowi uległ cały dach naszej katedry. Mała wieża, w której znajdowała się kiedyś sygnaturka uległa całkowitemu spaleniu. (…) Prawie całkowicie uległy zniszczeniu wszystkie żyrandole, które spadły z wysokości na posadzkę. Od wody, którą lali strażacy zaczęły na suficie odpadać tynki z freskami Tetmajera.
Główny ołtarz z obrazem Matki Bożej Wniebowziętej oraz ołtarz soborowy, przy którym odprawiana jest Msza Święta pozostały nienaruszone. Pozostały obrazy, jak ten, który został przeniesiony w ostatniej chwili - obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy. To wielki smutek, tragedia - dla nas, kapłanów, dla parafian…. Dobrze, że w tym nieszczęściu nikt nie stracił życia ani zdrowia. Wiadomo już, że czekają nas bardzo wielkie prace liczone w milionach złotych, że będzie to wszystko długo trwało.
Tak bardzo cieszyliśmy się pięknem naszej katedry. Nigdy nie przypuszczałem, że kiedykolwiek po położeniu nowej posadzki przyjdzie nam odprawiać Mszę świętą w Domu Katolickim.
Te wszystkie wydarzenia na pewno trzeba przeżywać ze smutkiem, ale nie możemy się załamywać. Jeśli nasi przodkowie kiedyś taki piękny kościół budowali, w czasach bardzo trudnych, w czasach zaborów, to mam nadzieję, że my, współcześnie żyjący, tę świątynię - Dom Pana - odbudujemy. Usłyszałem dzisiaj wiele wspaniałych słów, wyrazy współczucia oraz zapewnienia pomocy. Nasza wspólnota parafialna nie jest w stanie odbudować tych zgliszczy. Będziemy więc starać się, by znaleźć środki na zewnątrz. Najpierw trzeba zabezpieczyć budynek i przykryć dachem. To w tej chwili jest najważniejsze. Proszę wszystkich o pomoc modlitewną. Potrzeba wielkiej modlitwy, wielkiego błagania, byśmy mogli wspólnie przywrócić świętość naszej katedry i cieszyć się kiedyś jej blaskiem.
O to zwracamy się dzisiaj w sposób szczególny do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, która pozostała wśród nas. W Niebie wstawia się za nami u swojego Syna. Uciekajmy się pod jej obronę.
Przyzywamy dzisiaj szczególnych łask dla całej naszej wspólnoty i dla wszystkich ludzi dobrej woli, którzy w tych wielkich czynach będą nas wspierać. Amen”.